LENIN PRZECIW MIŁOSIERDZIU


Młody ksiądz Karol Wojtyła w 1949 roku poświęcił bratu Albertowi Chmielowskiemu dramat pod tytułem Brat naszego Boga, w którym opowiada dzieje „nowego świętego Franciszka” – jak się mówiło wtedy w Krakowie. W dramacie Wojtyły pojawia się motyw spotkania Alberta z Leninem występującym tutaj jako „Nieznajomy”. Warto przytoczyć spojrzenie radykalnego pioniera komunizmu na miłosierdzie. Najpierw miłosierny malarz przygnębiony ugina się pod oskarżeniem, którym ciska w niego Nieznajomy. Dobroczynność służyć miałaby tylko utrzymywaniu biednego ludu w nędzy „podwójnie go upadlając: raz nędzą i drugi raz pomocą charyratywną”. „To nie jest słuszna droga” – sroży się rewolucjonista. „I nie wzmaga wielkiego zbiorowego gniewu, tylko go rozładowuje, usypia. Chmielowski oszukuje ludzi. Jego miłosierdzie służy tylko rozpraszaniu mocy ludu”. Potem wchodzi do ogrzewalni i tak odzywa się do mieszkańców: „Nie oczekujcie miłosierdzia! Miłosierdzie was poniża. Wy go nie potrzebujecie. Zrozumcież, że wam się po prostu należy to wszystko. Nic z łaski. Miłosierdzie jest ponurym cieniem, w którym tajemniczy, niepojęty bogacz usiłuje ukryć właściwe swe oblicze – ale w tym samym cieniu chce równocześnie pogrążyć wszystkich was – waszą sprawę, waszą słuszność, wasz gniew. Strzeżcie się apostołów miłosierdzia! Są waszymi wrogami!” Tymczasem w cieniu blisko drzwi stoi Adam, a złączone głosy mówią do Nieznajomego: „Pobądź jednym z nas!” wywiązuje się dialog i biedacy tłumaczą Nieznajomemu: „To i pójdziesz, a my pozostaniem (…) Daleko od nas do ciebie, daleko od ciebie ku nam”. Inny głos powiada: „Widzisz, u nas głowa tępa. Jedno wiemy: ten o nas wszystko wie, kto tu żyje wśród nas. Inni nie wiedzą nic”. Na koniec Brat Albert wytłumaczy Nieznajomemu, gdzie tkwi jego „nienaprawialny” błąd. Mówi mu, że ubóstwo ludzkie jest największym darem, większym od tych, o których on mówi. Większym od wszystkich dóbr, które człowiek może otrzymać, kierując się gniewem. Albert był pewny, że człowiek powinien otrzymać wszystkie swoje dobra, nawet te największe, ale gniew okłamuje. Tu potrzeba miłosierdzia (opr. tp).