Środa 29 kwietnia 2020


Środa 3 tygodnia okresu Wielkanocnego – 29.04.2020

Czytanie Dz 8, 1b-8 – Ewangelia szerzy się poza Jerozolimą

Ewangelia J 6, 35-40 – Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne

Jezus ten sam na wieki

Po deklaracji Jezusa, kim On jest: „To Ja jestem chlebem życia”, dalej „drąży” On temat wiary i przyjęcia Go jako Mesjasza i Syna Bożego. Jezus czyni zarzut ludziom: „Zobaczyliście Mnie, a mimo to nie wierzycie”. Wiara z jednej strony jest darem, a z drugiej jest wysiłkiem. I pewnie nie stać było ludzi stojących wokół Jezusa na ten wysiłek. Nie chcieli porzucić stare, żeby przyjąć nowe – nie chcieli zaryzykować, żeby zyskać. Ta mowa o chlebie rzuca dalszą perspektywę. „Wszyscy, których powierza Mi Ojciec, przyjdą do Mnie i nikogo z nich nie odrzucę” – powiedział Jezus. On spełnia nie swoją wolę, ale wolę Ojca. A wolą Ojca jest nie tylko nikogo nie stracić, ale wzbudzić do życia w dniu ostatecznym. Taka eschatologiczna ta myśl – o końcu świata i końcu człowieka. Jezus w dniu ostatecznym wskrzesi do życia wiecznego tych, którzy widzą Syna Bożego i wierzą w Nigo. Z tym wiąże się całe zagadnienie życia człowieka w obecności Bożej, życia wiarą i nadzieją, życia przykazaniami i sprawiedliwością. A raczej widzimy coś odwrotnego w świecie współczesnym: bez Boga, bez sprawiedliwości, po swojemu i według własnego widzi mi się, za pieniądze, zaprzedać się, zdradzić wartości, zdradzić naród i ojczyznę, zejść na drogę ludzi marnych (bardzo delikatnie powiedziawszy). Jaki będzie koniec? Czy nic nie ma poza bramą śmierci? Bardzo mało ludzi nam współczesnych chce mówić o wieczności, o śmierci, o życiu wiecznym – a jeszcze mniej chce o tym myśleć. Życie jest krótkie. „Czas ucieka, wieczność czeka” – patrzył ze swojego okna na ścianę kościoła wadowickiego, na której do dziś jest zegar słoneczny z tym napisem. Śpieszył się i przebiegł już przez metę – Karol Wadowicki.

Nasze pieśni wielkanocne dotykają tego tematu: życia, śmierci i znów życia: „Wysławiajmy Chrysta Pana, który starł śmierć i szatana; z Nim bolały słońce, miesiąc i stworzenia, z Stwórcą cierpiąc. Alleluja, alleluja! Z męki Pańskiej i Anieli płaczu z żalem powód mieli; skały trzasły, ziemia drżała, zasłona się święta rwała. Alleluja, alleluja! (…) Apostoły i uczniowie rozbiegli się w onej dobie, wszystek Kościół był w żałobie, z męki Pańskiej czuł żal w sobie. Alleluja, alleluja! Gdy zaś Chrystus zmartwychwstaje, wszystkim radość wielką daje. Słońce, miesiąc są jaśniejsze, uczcić święto chcą dzisiejsze. Alleluja, alleluja!”

ks. Teodor