Wielka Środa – 8.04.2020
Czytanie Iz 50, 4-9a – Trzecia pieśń o słudze Jahwe
Ewangelia Mt 26, 14-25 – Zdrada Judasza
Jezus pozostawiony samemu sobie
W trzeciej pieśni o Słudze Pana, którą zachował dla nas Prorok Izajasz, przedstawiona została najpierw relacja Syna do Ojca – jak ucznia do nauczyciela. „Pan Bóg dał mi język ucznia, abym umiał słowem pokrzepiać strudzonych. Rozbudza mnie każdego ranka, od rana czyni mnie gotowym, bym słuchał jak uczeń”. Do Izraela został On posłany, który jest rozżalony i zniechęcony w relacji do Jahwe. Izrael już nie słucha Boga, jest głuchy na Jego słowo. Sługa natomiast przeciwnie: „Pan Bóg otworzył mi uszy, a ja się nie wzbraniałem ani nie cofnąłem”. Ta gotowość Sługi jest już połową sukcesu Jego misji. Teraz do pieśni wchodzi element cierpienia: „Dałem chłoszczącym moje plecy i moje policzki rwącym mi brodę. Nie zakrywałem swej twarzy przed zniewagami i opluciem … uczyniłem swoją twarz jak kamień i wiem, że nie muszę się wstydzić”. To aluzja do ostatnich, okrutnych wydarzeń w ostatnich godzinach życia Jezusa. Powoli zbliżamy się do tych wydarzeń – razem z liturgią Kościoła. Jezus mówił często o jedności z Ojcem i o tym, że bez Niego nic nie czyni – czyli jest zjednoczony z Nim „na życie i śmierć” – jak to nieraz mówimy. Stąd i w tym trudnym momencie daje wyraz tego: „Ale Pan Bóg mnie wspiera, więc nie złamie mnie zniewaga … blisko jest ten, który mnie uniewinni”. Dalej mówi Sługa: „Oto Pan Bóg mnie wspiera” i dlatego cóż może znaczyć spieranie się z Nim, rozprawa w sądzie, czy dowodzenie Mu winy. Wszystko to nic. Nawet zdrada najbliższego współpracownika, ucznia, jednego z grona zaufanych – nic nie zmieni w postawie Zbawiciela, który prostą drogą idzie na krzyż. Bo czas jego już bliski – jak sam powiedział, a zapisał to Mateusz. Idą święta – ta Pascha dla Jezusa była inną Paschą – dla nas też. A o Judaszu powiedział Pan – „byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”. Z kolei psalmista trafnie wyraził to, co Jezus czuł w tych ostatnich chwilach: „Dla braci moich stałem się obcym i cudzoziemcem dla synów mej matki … spadły na mnie obelgi złorzeczących … czekałem na wpółczucie, lecz nikt się nie zjawił, i na pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem”. A na krzyżu stało się tak, jak jest w psalmie: „gdy byłem spragniony, poli mnie octem”. Moglibyśmy sobie wyobrazić dialog Syna na krzyżu z Ojcem: „dla Ciebie znoszę urąganie, hańba twarz mi okrywa … bo gorliwość o dom Twój mnie pożera … Pan wysłuchał nędzarzy, nie wzgardził swoimi, co byli w niewoli”. Spoglądając na krzyż w naszym domu, czy kościele, zatrzymajmy się i popatrzmy…
ks. Teodor