Ewangelia J 4, 44-54 – Uzdrowienie syna urzędnika królewskiego
Jezus uzdrawia
Ewangelista zaznaczył, że Jezus z Samarii udał się do Galilei, a więc na północ w swoje rodzinne strony – tam w Nazarecie się przecież wychowywał. Tam rodacy Go przyjęli być może życzliwiej niż Samarytanie. Ale pewnie często było inaczej, stąd Jego stwierdzenie, że „prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie”. Nazaret, Nain, Kana, Magdala, Betsaida i Kafarnaum leżą blisko siebie i zapewne kojarzą się nam z różnymi wydarzeniami i osobami, które wspominają Ewangeliści. Urzędnik królewski miał chorego syna i pomyślał, że zwróci się o pomoc do Jezusa. Jezus był i nadal jest Boskim Lekarzem. Na słowa urzędnika: „Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko” Jezus wypowiada tylko jedno słowo: „Idź, syn twój żyje”. Wystarczy tylko jedno słowo z ust Boga, a się staje rzeczywistością – jak już na początku Biblii zostało opisane. Bóg w Jezusie Chrystusie i w Duchu Świętym stale czyni nowe – nowe niebiosa i nową ziemię – jak to czytamy u proroka Izajasza. Wszystko Bóg jest w stanie przemienić, odnowić i uleczyć. Jest takie staropolskie powiedzenie: „Jak Bóg da”. Oznacza ono, że zdajemy się na Boga, na Jego dobroć i dary. On w swoim Słowie, w swoim Ciele i Krwi, w liturgii i w sakramentach obdarza nas uzdrowieniem – tu i teraz. Czy trzeba biegać i szukać Mszy o udrowienie, które stały się ostatnio modą? Czy nie ten sam Jezus w każdej Mszy Świętej może udrowić? Pewnie wielu z nas za mało ceni Eucharystię w swojej parafii, wielu nie wierzy w możliwość uzdrowienia, wielu lubi poszukiwania współczenych proroków i uzdrowicieli.
Powróćmy jeszcze raz do Ewangelii – ten człowiek uwierzył słowu Jezusa. Także cała jego rodzina uwierzyła. Współczesny człowiek od 200 lat, a może więcej, postawił na wiedzę i naukę. Wiarę się wyśmiewa, uważa za coś wstydliwego, coś dla ludzi prostych i niewykształconych, naiwnych i niepostępowych. Chciałbym przywołać tych „mądralińskich” stojących nad grobem matki, czy kogoś bliskiego, stojących jak dzieci bezradne i zagubione, nie mówiące już nic – nie mające nic do powiedzenia, nie potrafiące wydobyć jakiś sens tego wszystkiego, co zostało tak obficie wypowiedziane w ich życiu. Gdzie jest wtedy ta nauka i wiedza, którą adorują i jej wierzą? Co się stało? Straciła nagle na wartości? Już się nie liczy?
Zranienie ludzkiej natury trwa. Jesteśmy chorzy duchowo, bo jesteśmy grzeszni. Do kogo pójść? Kto może uleczyć? Panie Jezu, który leczysz rany naszych serc spowodowane grzechami, zmiłuj się nad nami.
ks. Teodor