Jakżesz skuteczniejsze są słowa tego staropolskiego przysłowia, gdy
tym gościem jest kapłan, który przychodzi pobłogosławić nasz dom i
jego mieszkańców. Zwyczaj kolędy – w sensie odwiedzin
duszpasterskich – zrodził się na przełomie XIX/XX wieku w Polsce.
Tak naprawdę nikt tego jeszcze nie zbadał. Nazwa „kolęda” może
pochodzić od łac. „calende” (początek miesiąca). To na początku
stycznia, albo zaraz po Bożym Narodzeniu proboszcz udawał się do
domów swoich prafian, aby złożyć im wizytę. Była zima i nie było
żadnych prac w polu, stąd domownicy mieli czas na takie odwiedziny.
Proboszczowi towarzyszyli z biegiem czasu ministranci, organista i
kościelny. Druga możliwość przejęcia nazwy „kolęda” mogła się
wziąć od pieśni bożonarodzeniowych zwanych kolędami, które były
śpiewane podczas tych odwiedzin. Po błogosławieństwie domu na
drzwiach wypisywano kredą litery i cyfry (C + M + B i kolejny rok np.
2013), które oznaczały, że Pan czasu, Jezus Chrystus, mieszkanie
błogosławi (Christus mansionem benedicat). Również u Greków
prawosławnych istnieje do dziś zwyczaj chodzenia dzieci od domu do
domu w wiglię Bożego Narodzenia (24.12.), w wigilię Nowego Roku
(31.12.) i w wigilię Epifanii (5.01.) oraz śpiewania za każdym razem
innej pieśni zwanej „kalanda”. W Polsce, a także w innych krajach
znany jest zwyczaj chodzenia kolędników po domach i śpiewania
pieśni o Jezusie narodzonym w Betlejem np. w Niemczech od ponad
50 lat znana akcja Kościoła katolickiego „Sternsinger”. Przy tej okazji
zebrane pieniądze są przeznaczane dla dzieci, w którymś z biednych
krajów. We włoszech, w niektórych regionach, jest zwyczaj
błogosławienia domów i mieszkań przez kapłana (Benedictione della
casa) w okolicach Wielkanocy. W miejscowych parafiach w
Niemczech jest zwyczaj odwiedzin rodziny przez duszpasterza przed
chrztem, pogrzebem, ślubem, okrągłych urodzin oraz przy innych
okazjach w ciągu całego roku. (tp)