Z HISTORII EMIGRACJI POLSKIEJ DO NIEMIEC
ze szczególnym uwzględnieniem terenów dzisiejszej
Polskiej Misji Katolickiej w Bochum
opracował Ks. dr Bernard Kołodziej SChr
Po trzecim rozbiorze Polski w 1795 r. zachodnia i północna część kraju znalazła się pod zaborem pruskim i została wcielona do państwa niemieckiego. Wcześniej jeszcze pod panowanie niemieckie dostała się część Pomorza, Ziemia Lubuska oraz Śląsk. Zamieszkali te ziemie Polacy tworzyli w państwie niemieckim polską mniejszość narodową, choć do końca przez władze niemieckie nie uznawaną. Polacy nie posiadali bowiem praw mniejszości narodowej, a traktowani byli jedynie jako miejscowa, tubylcza ludność autochtoniczna.
Pierwsze kolonie polskie powstawały w Niemczech w Saksonii w okolicach Drezna i Lipska i były wynikiem polsko-saskiej unii personalnej Augusta II Mocnego i jego następcy Augusta III. Osiedlający się tam Polacy byli twórcami polskiej diaspory w Niemczech. W Dreźnie urodził się też znany generał z czasów napoleońskich Jan Henryk Dąbrowski. W mieście tym drukowano książki i periodyki w języku polskim. Później w Lipsku powstała polska księgarnia i miasto to stało się ważnym polskim ośrodkiem wydawniczym. Tam wydano trzydziestotomową Bibliotekę Klasyków Polskich oraz dziesięciotomowy Herbarz Polski. Po upadku Powstania Listopadowego a później i Styczniowego przez Saksonię wiodła droga polskich tułaczy na zachód, entuzjastycznie witanych i utrzymywanych, jako szermierzy bojowników o wolność. W Dreźnie rozpoczęto wydawanie w 1864 r. pierwszego czasopisma w języku polskim „Ojczyzna”, jako dziennik polityczny, literacki i narodowy.
Drugim ważnym ośrodkiem polskiej diaspory w Niemczech stał się Berlin, zwłaszcza po 1810 r., kiedy utworzono tam uniwersytet, na którym studiowała polska młodzież pozbawiona wyższej uczelni w kraju. W berlińskim pałacu namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego, księcia Antoniego Radziwiłła skupiało się po 1815 r. polskie i niemieckie życie kulturalne. Liczba Polaków w tym mieście stale wzrastała, a po utworzeniu w 1848 r. polskiego Koła Poselskiego w Berlinie skupiali się polscy działacze polityczni i społeczni. Polacy studiowali też na innych niemieckich uniwersytetach m.in. w Getyndze, Heidelbergu, Monachium, Münster. Wszędzie w tych miastach powstawały polskie skupiska, gromadząc polską inteligencję. W Monachium powstało centrum polskiego malarstwa, gdzie studiowało i tworzyło wielu Polaków.
W drugiej połowie XIX w. zaczął się zmieniać obraz polskiej diaspory w Niemczech – powstała emigracja zarobkowa. Po zjednoczeniu Niemiec w 1871 r. szybko rozwijający się przemysł potrzebował wielu nowych rąk do pracy. Rozwijające się nowe zagłębia przemysłowe, zwłaszcza Zagłębie Ruhry, a także i Śląsk stały się miejscem wędrówki wielu Polaków najpierw z ziem wcielonych do Rzeszy niemieckiej a potem i z Królestwa Polskiego oraz zaboru austriackiego i rosyjskiego. Ta emigracja wytworzyła wielkie polskie skupiska polskie, zwłaszcza w Nadrenii i Westfalii, gdzie w 1914 r. mieszkało ok. 500 tys. Polaków. Drugim wielkim skupiskiem polskim stał się Berlin, gdzie w tym czasie mieszkało ok. 100 tys. Polaków. Dalsze 200 tys. Polaków mieszkało rozrzuconych po całych Niemczech, poczynając od Saksonii. W całym Cesarstwie Niemieckim w 1914 r. mieszkało ok. 4 mln Polaków, co stanowiło 6% ogółu mieszkańców. Polacy byli dobrze zorganizowani w liczne bractwa, stowarzyszenia i związki zawodowe.
W drugiej połowie XIX w. rozpoczęła się też emigracja sezonowa do Niemiec, zwłaszcza rolnicza. Polacy z ziem polskich jechali w sezonie do robót rolnych, zwłaszcza z przeludnionej Galicji i byłych wschodnich ziem polskich. Zarobione pieniądze oraz poznane nowe uprawy i sposób uprawiania inwestowali potem w swoje gospodarstwa.
Wśród osiadłych w Niemczech Polaków powstał problem polskiego duszpasterstwa. Nie było tego problemu na byłych ziemiach polskich wcielonych do Niemiec, tutaj była stara struktura kościelna, a księża miejscowi prawie wszyscy mówili po polsku.
Konieczność powiększenia opieki duszpasterskiej powstała wtedy, gdy Polacy zaczęli osiedlać się w okręgach z przewagą ludności protestanckiej. Brandenburgia i Pomorze Zachodnie należały wtedy do diecezji wrocławskiej. W tamtejszym seminarium duchownym obowiązkowa była nauka języka polskiego i studiowali tam polscy klerycy z Górnego Śląska. Księża ci, spotykając się później z Polakami w Rzeszy, mogli służyć im pomocą duszpasterska w ojczystym języku. Wielu było też księży niemieckich, którzy widzieli w Polakach katolikach wzmocnienie potencjału katolickiego. Największą parafią katolicką była parafia p.w. św. Jadwigi w Berlinie. Pracowało tam wielu Ślązaków m. in. późniejszy delegat kard. A. Bertrama na obszar plebiscytowy Górnego Śląska, znany apostoł trzeźwości i proboszcz w Tychach ks. Jan Kapica i późniejszy pierwszy biskup częstochowski ks. Teodor Kubina. W innych parafiach też pracowali Ślązacy np. ks. Teofil Bromboszcz, późniejszy biskup pomocniczy w Katowicach oraz wielu innych. Ważną rolę w organizowaniu życia Polaków odegrały polskie organizacje i stowarzyszenia. Pierwsze było założone w 1865 roku w Berlinie Polskie Towarzystwo pod opieką Matki Boskiej Częstochowskiej i Św. Stanisława, posiadające charakter polsko-katolicki. Polacy traktowani byli jako naturalni sprzymierzeńcy Kościoła katolickiego. Życzliwi byli Polakom miejscowi niemieccy duszpasterze ks. Eduard Muller, a zwłaszcza ks. Robert Hercog proboszcz parafii św. Jadwigi, zarazem delegat biskupa wrocławskiego na Brandenburgię i Pomorze.
Do 1885 roku księża polscy przebywali w Berlinie tylko okresowo, słuchając spowiedzi i głosząc rekolekcje czy misje. Polacy mieszkający w Berlinie zwrócili się więc poprzez Towarzystwo Polsko – Katolickie z prośbą do kurii wrocławskiej o polskiego księdza. Nowy biskup wrocławski Robert Hercog, uprzedni proboszcz kościoła św. Jadwigi w Berlinie załatwił ją pozytywnie. W 1885 roku powierzył Polakowi ks. Władysławowi Ennowi parafię św. Piusa w dzielnicy Fridrichsheim. Ks. Enn po objęciu parafii wprowadził regularne nabożeństwa z polskimi kazaniami i śpiewem. Odprawiał w porze dogodnej dla Polaków, co sprzyjało rozbudzeniu religijnemu. Niestety po dwu latach został odwołany, a następni proboszczowie byli już Niemcami. Katolickie życie polskie trwało jednak nadal w polskich organizacjach, stowarzyszeniach i polskich nabożeństwach. W 1902 roku powołano nową organizację, która wydatnie wsparła polskie życie religijne, były to Polskie Komitety Parafialne.
Polskie duszpasterstwo wśród emigrantów w Zagłębiu Ruhry prowadzili za zgodą biskupów Paderborn i Munster polscy księża objazdowi. Pierwszym z nich był ks. Antoni Kantecki, skierowany tam w czasie studiów w 1872 roku przez arcybiskupa Gniezna i Poznania Mieczysława Halkę-Ledóchowskiego. W 1885 roku do pracy w Zagłębiu Ruhry przyjechał z diecezji chełmińskiej ks. Józef Szotowski. Otrzymał on nominacje na wikariusza parafii św. Piotra w Bochum z przeznaczeniem dla polskiego duszpasterstwa w całej diecezji Paderborn. Odwiedzał on też Polaków w sąsiednich diecezjach Koln i Munster. Pracował do 1890 roku, a jego następcą został ks. Franciszek Liss. Ks. F. Liss dał się poznać jako gorliwy duszpasterz i działacz społeczny. W czasie swojego czteroletniego pobytu w latach 1890 – 1894 założył kilkadziesiąt organizacji polskich o charakterze religijno – narodowym. Z jego inicjatywy powstało tam pierwsze czasopismo polskie pt. „Wiarus Polski”. Założył Towarzystwo Stypendialne im. św. Jozafata, które wspierało materialnie ubogich studentów teologii pochodzących z rodzin emigrantów. Z byłych stypendystów pracowali później w Niemczech m. in. ks. S. Szymański i ks. S. Szczech. Ks. Liss został uznany przez władze pruskie za „niebezpiecznego męża” i w 1894 roku opuścił Westfalię. Po odejściu ks. Lissa, władze niemieckie nie zgodziły się już na sprowadzenie polskiego księdza. Polscy księża pracujący w Westfalii i Nadrenii przyczynili się do zakładania wielu prężnych organizacji i stowarzyszeń działających wśród Polaków, które później, w latach prześladowań pozwoliły zachować polską, katolicka tożsamość.
W Bochum przy kościele Ojców Redemptorystów powstało centrum duszpasterskie dla Polaków istniejące od 1883 roku, z przerwą w latach 1895-1897, kiedy opiekę nad Polakami przejęli Ojcowie Franciszkanie, a zwłaszcza o. Andreas Bolczyk wywodzący się z Góry Św. Anny pod Opolem. Po tej przerwie polskie duszpasterstwo powróciło do kościoła Redemtorystów. Duszpasterstwo to, w porównaniu do niemieckiego przedstawiają tabele:
Duszpasterstwo w kościele OO. Redemptorystów w Bochum (1899-1907)
kazania | spowiedz | kazania | spowiedz |
1899 | 118 | 4500 | 31 | 10000 |
1900 | 134 | 14000 | 55 | 25000 |
1901 | 112 | 13500 | 52 | 24400 |
1902 | 123 | 13000 | 49 | 22710 |
1903 | 125 | 16000 | 48 | 26820 |
1904 | 131 | 17300 | 51 | 28460 |
1905 | 130 | 19500 | 53 | 34270 |
1906 | 95 | 21000 | 49 | 37000 |
1907 | 116 | 23200 | 64 | 55500 |
Oprócz oo. Redemptorystów w Nadrenii i Westfalii pomocą duszpasterską miejscowej Polonii służyli oo. Jezuici, posiadający swoją placówkę w Bottrop. Dorywczo pomagał w pracy polonijnej o. Andrzej Polaczyk, franciszkanin z Neviges.
W Hamburgu – oprócz wcześniejszych okresowych przyjazdów polskich księży – polskie duszpasterstwo emigracyjne rozpoczął w czerwcu 1893 roku ks. Zygmunt Świder z Krakowa, który pracował jako wikariusz przy kościele św. Ansgara. Utrzymywany był przez diecezję i Towarzystwo św. Rafała. Po jego wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, duszpasterstwo polskie objął ks. Władysław Kisielewicz, pochodzący z diecezji przemyskiej, a uprzednio pracował wśród polonii amerykańskiej, pracował do 1909 roku, kiedy to powrócił do kraju. Księża ci oprócz normalnych zajęć duszpasterskich pomagali w tym portowym mieście Polakom udającym się na emigrację do obydwu Ameryk. Pomoc ta dotyczyła załatwiania spraw wyjazdowych, obrona przed nieuczciwymi agentami towarzystw kolonialnych, załatwianie pracy itd. Z pomocy tej korzystali też księża udający się do pracy polonijnej, np. o. Jonorat Jedliński wyjeżdżający do Brazylii. Ks. Kisielewicz otworzył w Hamburgu „Polski Dom dla Emigrantów”, który służył wyjeżdżającym Polakom.
Biskupi miejscowi popierali cały czas duszpasterzy niemieckich znających język polski. Język polski wprowadzono nawet do seminariów duchownych w Munster i Paderborn. Wskutek takiej polityki, mimo wyjazdu polskich księży, prawie każda parafia niemiecka, w której mieszkali Polacy posiadała księdza mówiącego choć trochę po polsku. Według późniejszej opinii konsulatu RP, opieka duszpasterska nad Polakami w Westfalii i Nadrenii, choć wykazywała braki, to jednak do 1918 roku była na ogół wystarczająca.
Po zakończeniu I wojny światowej, powstała niepodległa Polska, odrodzona w nowych granicach państwowych. Dla Polaków w państwie niemieckim, określanych teraz na 1,5 miliona, zdecydowanie na niekorzyść zmieniła się sytuacja duszpasterstwa polskiego.
Polska podpisując 28 czerwca 1919 roku traktat wersalski, musiała podpisać również traktat o mniejszościach narodowych. Na tej podstawie mniejszość niemiecka w Polsce znalazła się pod opieką prawa międzynarodowego, natomiast takich praw nadal nie posiadali Polacy w Niemczech. Inaczej regulowała sprawę mniejszości narodowych, konwencja genewska podpisana przez Rządy Polski i Niemiec 15 maja 1922 roku. Dotyczyła ona jednak tylko Śląska i zawarta była na 15 lat. Organami konwencji była Górnośląska Komisja Mieszana z siedzibą w Katowicach i Górnośląski Trybunał Rozjemczy w Bytomiu. Te ustalenia miały wielki wpływ na organizacje polskiego duszpasterstwa w Niemczech i niemieckiego w Polsce.
Wielkie potrzeby duszpasterstwa polskiego potwierdzał ks. K. Rolewski, delegat prymasa kard. E. Dalbora, który w 1921 roku odwiedzał w Nadernii i Westfalii biskupów niemieckich, odwiedzał kolonie polskie i organizował rozbite duszpasterstwo polskie.
Polacy mieszkający w nowym państwie niemieckim, chcąc ratować swoją tożsamość założyli 27 sierpnia 1922 roku w Berlinie Związek Polaków w Niemczech, oficjalnie zatwierdzony przez władze pruskie 3 grudnia tego samego roku. Pierwszym prezesem został wybrany Stanisław Sierakowski, a centralną siedzibą został Berlin. Struktura ZPwN wynikała z podziału na pięć dzielnic regionalnych, ustalonych drogą losowania:
a. Dzielnica I – Śląsk. Powstała 18 lutego 1923 roku w Bytomiu, przeniesiona później do Opola. Prezesem został Kazimierz Malczewski z Raciborza.
b. Dzielnica II – Berlin, Ziemie Połabskie. Powstała 14 stycznia 1923 roku, a prezesem został Andrzej Zydor.
c. Dzielnica III – Westfalia i Nadrenia. Powstała 24 grudnia 1922 roku z siedziba w Bochum, a prezesem został Stanisław Kunca.
d. Dzielnica IV – Warmia, Mazury, Powiśle. Powstała 1 stycznia 1923 roku w Olsztynie, a prezesem został ks. Wacław Osiński.
e. Dzielnica V – Pogranicze i Kaszuby. Powstała 10 października 1923 roku z siedzibą w Złotowie, a prezesem został ks. Bolesław Domański.
Wiadomości o powstaniu Związku Polaków w Niemczech oraz jego statut zostały wydrukowane w polskiej gazecie „Dziennik Berliński” 9 – 10 grudnia 1922 roku. W odezwie czytamy; „Miłość wzajemna może tylko świat od zagłady wybawić. Kochajmy się jak bracia i wspierajmy się wzajemnie. Nie traćmy wiary w nasze siły i lepszą przyszłość dla nas”. ZPwN prowadził szeroką działalność we wszystkich dziedzinach dotyczących życia polskiego w Niemczech. Szczególnie wielką rolę odegrał w zachowaniu i organizacji polskiego szkolnictwa podstawowego i średniego z dwoma gimnazjami polskimi w Bytomiu i Kwidzynie, sporcie, harcerstwie polskim, prasie polsko-języcznej oraz zachowaniu polskiego duszpasterstwa. Wielkimi orędownikami i działaczami w Związku, oprócz szeregu działaczy świeckich, byli polscy duszpasterze. W rok po powstaniu ZPwN, z inicjatywy zarządu S. Sierakowskiego, ks. B. Domańskiego i J. Kaczmarka utworzono Związek Mniejszości Narodowych w Niemczech skupiający Duńczyków, Litwinów, Łużyczan, Polaków i Fryzów. Związek ten wydawał miesięcznik „Kulturwehr” i bronił mniejszości narodowych w Niemczech.
Wydarzeniem w życiu Polaków w Niemczech była pielgrzymka do Rzymu w listopadzie 1933 roku, pod przewodnictwem ks. B. Domańskiego. Mimo niemieckich zabiegów, Polacy zaprezentowali Ojcu św. Piusowi XI swoją polskość i papież zwrócił się do nich też z polskim pozdrowieniem.
W czasie II Zjazdu Polaków z Zagranicy w 1934 roku, nastąpiło 5 sierpnia uroczyste zaślubiny Rodła z Wisłą i wielka manifestacja polskości Rodaków z Niemiec. W marcu 1938 roku działacze związkowi potrafili zorganizować Centralny Kongres ZPwN, transmitowany przez radio na teren Polski. 6 marca 1938 roku w kilku kościołach Berlina odbyły się msze święte w intencji Polaków. Następnie w Theater des Volkes, ks. Patron B. Domański z udziałem 5.000 delegatów ze wszystkich stron Niemiec i zagranicy otworzył uroczyście Kongres i odśpiewano „Pieśń Rodła”. Proklamowano wtedy też Pięć Prawd Polaków:
Prawda Pierwsza: Jesteśmy Polakami.
Prawda druga: Wiara Ojców naszych jest Wiarą naszych dzieci.
Prawda trzecia: Polak Polakowi Bratem.
Prawda czwarta: Co dzień Polak Narodowi służy.
Prawda piąta: Polska Matka naszą – nie wolno o Matce mówić źle.
Po I wojnie światowej wielu Polaków opuściło państwo niemieckie w wyniku opcji, a część z nich powróciła do odbudowanego państwa polskiego. Większa, zwarta grupa opuszczając Niemcy, udała się do Francji gdzie znajdowali pracę, zwłaszcza w górnictwie. Grupa ta, dobrze zorganizowana, przenosiła na grunt francuski swoje niemieckie doświadczenia organizacyjne. Wraz z rodakami Niemcy opuszczali ich polscy duszpasterze. Niemieckie czynniki rządowe spodziewały się wyjazdu wszystkich Polaków do odrodzonej ojczyzny. Dodać trzeba, że niektórzy księża niemieccy znający język polski i pracujący dotychczas z wielkim poświęceniem dla Polaków, zaczęli wycofywać się z duszpasterstwa polskiego. Pozostała grupa ok. 100.000 Polaków w Nadrenii i Westfalii domagała się kontynuowania dotychczasowego polskiego duszpasterstwa. Było to tym bardziej uzasadnione, gdyż zdarzały się teraz krzywdzące Polaków likwidacje polskich nabożeństw w kościołach, do budowy których najbardziej się przyczynili. Konsulat polski w Essen i poselstwo w Berlinie wielokrotnie informowały polskie władze państwowe i kościelne o niewystarczającej opiece duszpasterskiej zamieszkałych Polaków oraz o szykanach ze strony władz niemieckich. Księża niemieccy tłumaczyli likwidowanie polskich nabożeństw znajomością języka niemieckiego przez Polaków oraz twierdzeniem, że: „ Polacy nie proszą o sakramenty w języku polskim”. Tymczasem dochodziło do takich sytuacji, że nie znający dobrze języka niemieckiego rodzice często zmuszeni byli uczyć się niemieckiej formuły spowiedzi od własnych dzieci. Podobnie trudna sytuacja wytworzyła się dla Polaków w Berlinie, gdzie tworzyli dotychczas największe skupisko katolickie w protestanckim mieście. Dochodziło teraz do konfliktów Polaków z władzami i duszpasterzami likwidującymi polskie nabożeństwa. Polacy wysyłali petycje do biskupa A. Bertrama do Wrocławia, które pozostawały bez odpowiedzi. Sprawę ograniczania polskiego duszpasterstwa w tym mieście przekazano też kard. A. Hlondowi, kiedy w 1928 roku przybył do Berlina. Związek Polaków w Niemczech opracował w 1929 roku „Memoriał dotyczący spraw kościelnych polskiej mniejszości narodowej w Niemczech”, który został przesłany do nuncjusza apostolskiego w Niemczech i do Biskupa Bertrama we Wrocławiu. Zawierał on 90 dokumentów z lat 1923-1928 świadczących o dyskryminacji Polaków i ograniczaniu duszpasterstwa polskiego. Wizyta kard. Hlonda i prośby kierowane do władz kościelnych i państwowych wymusiła pewne ustępstwa na rzecz polskiego duszpasterstwa, choć nadal pozostała chęć likwidowania duszpasterstwa etnicznego. Kiedy w 1936 roku zaczęły przybierać na sile ataki na wszystko co polskie, nawet na polskie modlitewniki, ZPwN skierował kolejne Memoriały w obronie polskich wartości: w 1937 roku do samego Kanclerza A. Hitlera oraz w 1938 roku do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rzeszy.
Sprawy duszpasterstwa polskiego były też często jednym z punktów obrad w czasie spotkań konsulów polskich w Niemczech. Podkreślano konieczność obecności polskiego księdza i nauczyciela. Szczególne zaś ważne było duszpasterstwo polskich robotników rolnych, zwłaszcza sezonowych. Uważano, że to duszpasterstwo winno spocząć w rękach księży zakonnych i świeckich delegowanych z Polski i zwracano się o konieczność dotacji finansowych ze strony rządu polskiego. Podkreślano także wielkie znaczenie dla emigrantów duszpasterstwa objazdowego. Na spotkaniach tych podkreślano także ważność polskiego duszpasterstwa wśród polskiej ludności ewangelickiej, zwłaszcza na terenie Warmii i Mazur.
Ograniczanie polskiego duszpasterstwa powodowało, że w niektórych okręgach Niemiec Polacy nie posiadali teraz swojego, polskiego duszpasterza. W tej sytuacji Polacy korzystali więc z posługi księży niemieckich, który władali językiem polskim nauczonym jeszcze w seminarium duchownym lub z wcześniejszych kontaktów z Polakami.
Ze wszystkich sprawozdań wynikało, że najtrudniejsza była sytuacja duszpasterska w Nadrenii i Westfalii, gdzie w diecezji kolońskiej ponad 13.000 Polaków rozrzuconych było w 31 miejscowościach, w diecezji paderbornskiej 58.000 w 67 miejscowościach, a w monastyrskiej ok. 40.000 w 57 miejscowościach. Tutaj ciężar duszpasterstwa polskiego spoczywał na miejscowym klerze niemieckim. Wielu z nich, jak ks. G. Mehler czy ks. T. Grentrup było szczerze i całkowicie oddanymi duszpasterstwu polskiemu. Uważali oni, że każdy proboszcz winien troszczyć się jednakowo o wszystkich swoich parafian, łącznie z mniejszościami narodowymi. Ks. niemiecki M. Groehser zamieszczał nawet artykuły w prasie niemieckiej, biorąc w obronę duszpasterstwo etniczne w języku narodowym. Były to jednak wyjątki, generalnie polskie duszpasterstwo w tym regionie było niewystarczające, a przyczyną była mała liczba polskich księży i germanizacyjna polityka kleru niemieckiego. Polskich księży stałych pozostało trzech: ks. B. Mazurowski w Essen par. św. Piotra, ks. S. Szczech w Bochum par. św. Anny oraz opiekun Polaków i katecheta ks. A. Bańczyk w Wane-Eikel.
W latach po zakończeniu I wojny światowej istniała nadal, według zapotrzebowań niemieckich majątków, rolnicza emigracja sezonowa, głównie na Pomorze Zachodnie. W nielicznych parafiach katolickich na tym terenie proboszczami byli Ślązacy znający język polski. Oni dla Polaków odprawiali nabożeństwa z kazaniami po polsku, a częstotliwość tych nabożeństw ustalana była według zapotrzebowań. Niektórzy księża wyjeżdżali z posługą duszpasterska do większych majątków, np. proboszcz ze Stargardu miał pod swoją opieką 68 majątków, ksiądz z Pyrzyc co niedzielę jeździł do innych miejscowości. Polacy z kolei pomagali w utrzymaniu kościoła, a w Gryficach posiadali nawet własny budynek barakowy przy kościele Serca P. Jezusa, w którym można było organizować polskie spotkania.
Przy negatywnym nastawieniu władz niemieckich do polskiego duszpasterstwa ustawicznie malała liczba polskich księży i polskich ośrodków duszpasterskich. Aby temu zaradzić, od 1927 roku zaczęto organizować okresowe przyjazdy polskich księży z kraju w celu wygłoszenia rekolekcji, misji i słuchania spowiedzi świętych. Udzielali także innych sakramentów świętych, odwiedzali chorych, brali udział w uroczystościach religijnych i narodowych, wygłaszając referaty i przemówienia. Była to wprawdzie pomoc doraźna, ale bardzo skuteczna – trwała ona początków lat trzydziestych. W maju i czerwcu 1927 roku na misje do Nadrenii i Westfalii wyjechali księża L. Kurpisz z Chodzieży i J. Jazdończyk z Murowanej Gośliny. W lipcu przeprowadzono 14 misji, a głosili je księża: o. J. Kulawy z Krobii, St. Lissen z Rogoźna i S. Szymański z Obornik; w listopadzie misje prowadził ks. L. Płotka – wszyscy z archidiecezji poznańskiej. Do tej pracy wyjeżdżali też zakonnicy, zwłaszcza Pallotyni i Redemptoryści.
Z chwilą dojścia do władzy niemieckich nacjonalistów, polska opieka duszpasterska uległa dalszym ograniczeniom. Władze hitlerowskie wstrzymywały wydawanie wiz wjazdowych dla polskich księży. Rozpoczęły się nowe szykany, kasowanie polskich nabożeństw, zakazywano śpiewania polskich pieśni kościelnych i odmawiania głośno modlitw po polsku. Te wszystkie działania podkreślały przeprowadzane wizytacje i badania stanu opieki duszpasterskiej polskich emigrantów. Władze nazistowskie, mimo podpisanego konkordatu, utrudniały polskie duszpasterstwo w Niemczech. Kasowane były polskie nabożeństwa, zakazywano śpiewu polskich pieśni, urządzania pielgrzymek, a z krzyży i kapliczek usuwano polskie napisy. Zewnętrzne życie religijne Polaków z konieczności ograniczało się do działalności w polskich organizacjach i stowarzyszeniach kościelnych.
Po II wojnie światowej znowu zmieniła się sytuacja emigracji polskiej i polskiego duszpasterstwa w Niemczech. Powstały nowe granice, Niemcy zostały podzielone, nastąpiło przesiedlanie ludności. Nowe duszpasterstwo polskie organizował po wojnie bp Józef Gawlina, mianowany ordynariuszem Polaków w Niemczech. Powstała Polska Misja Katolicka i nowa struktura duszpasterstwa polskiego. Po 1970 r. znowu wzmogły się wyjazdy do Niemiec, a prace w duszpasterstwie polskim podejmowali nowi księża. Po połączeniu państwa niemieckiego i likwidacji NRD, na całym terytorium niemieckim w polskich skupiskach odprawia się polskie nabożeństwa, a polscy księża służą posługa duszpasterską