Misje w rodzinie. Sercem misji św. jest Jezus Chrystus, jedyny Odkupiciel człowieka, który zstąpił na świat, „aby służyć i dać swoje życie na kup za wielu”. Taka postawa nie od razu była rozumiana przez Apostołów, którzy rywalizowali miedzy sobą czy nawet upominali się o lepsze miejsce w niebie, ale po pewnym czasie upodobnili się do swojego Mistrza i całkowicie oddali się dziełu zbawienia świata.
Niedziela Misyjna przypomina nam, że i my jesteśmy powołani przez Boga do tej służby. Często myślimy, że misje to głoszenie Ewangelii wśród tych narodów, które jeszcze nie znają Chrystusa, albo znają Go za mało, że misje to dalekie kraje, to wybrani ludzie posłani w daleki świat. Takie pojmowanie misji jest uproszczone, bo misje są wszędzie, wszyscy mamy się nieustannie nawracać, umacniać naszą wiarę i wszyscy też mamy być misjonarzami tam gdzie Boża Opatrzność nas postawiła.
Do nieba nie idziemy sami, ale razem, jako rodzina Boża i wzajemnie za siebie jesteśmy odpowiedzialni. Ksiądz zbawi się tylko wtedy, jeżeli zrobi wszystko, aby swoich parafian doprowadzić do Boga. Mąż nie zbawi się bez żony, a żona bez męża, wzajemnie są za siebie odpowiedzialni, nie tylko w sprawach ziemskich, ale i w sprawach Bożych. Obydwoje są odpowiedzialni za swoje dzieci.
Szczególnym więc miejscem misji są nasze rodziny. Zwłaszcza dzieci, które nie są własnością państwa, ani Kościoła, ani nawet rodziców, ale są własnością Boga, są dziećmi Bożymi danymi rodzicom do wychowania. Dziecko przychodzi od Boga i do Niego ma powrócić. To rodzice przez wychowanie w miłości mają obowiązek pomóc dziecku odkryć sens i cel życia, mają mu pomóc zbawić się.
Rodzice mają pomagać swoim dzieciom rozwijać się nie tylko cieleśnie – aby były zdrowe, ale również duchowo – ukazać im prawdziwe wartości, Boga, miłość, dobroć, wolność… Rodzice mają kochać swoje dzieci i z miłością od nich wymagać, uczyć ich pracy, odpowiedzialności, szacunku dla drugiego…
Przede wszystkim, jako ludzie wierzący, mają prowadzić swoje dzieci do Chrystusa: uczyć ich modlitwy, umiłowania dobra i prawdy, pracowitości, troski o czystość sumienia, o dobre postępowanie…
Wielkim świadkiem Boga w naszych czasach jest św. Jan Paweł II, Wspominał o swoich rodzicach, zwłaszcza o ojcu, bo mamę stracił mając zaledwie dziewięć lat. Święty nie ukrywa, że największy wpływ na jego życie i wiarę miał jego ojciec – to on go nauczył modlitwy, zaufania Bogu i Maryi. Ojciec był kapitanem wojska, miał wiele obowiązków, musiał też zajmować się rodziną. Był bardzo zajęty, ale miał czas
dla Boga, wiele się modlił. Kiedy mały Karol w nocy się przebudział to często zauważał, że ojciec nie spał, ale modlił się na kolanach… Ten widok miał na niego największy wpływ. Kochani Parafianie, wszyscy jesteśmy misjonarzami – albo Chrystusa, albo złego. Bądźmy świadkami Chrystusa, głośmy Jego Ewangelię przede wszystkich naszym dobrym, pobożnym, świętym życiem. Amen. (Kazanie z par. Pogwizdów z 15.10.2015)