KOGO OCZEKUJEMY? ZBAWICIELA?


Aby dobrze przeżyć święta, trzeba dobrze przeżyć Adwent. Ten czas przygotowania na uroczystość Narodzin Zbawiciela – jak wiemy – dzieli się na dwie części. Pierwsza część (do 16.12.) wypełniona jest w liturgii i w czytaniach biblijnych treściami nawołującymi nas do nawrócenia i uczciwego życia w oczekiwaniu na drugie przyjście Chrystusa na końcu czasów – paruzję. Dlatego powinniśmy poczynić wielopłaszczyznową refleksję nad naszym życiem. Natomiast druga część (od 16.12.) ma charakter bezpośredniego oczekiwania na narodziny Jezusa, które obchodzone są w Kościele Zachodnim 25.12. Antyfony do Magnificat w nieszporach kolejnych siedmiu dni poprzedzających to Święto zaczynają się w j. łacińskim od „O” i stąd mają nazwę „O – antyfony”. W nich Jezus Chrystus wzywany jest jako Mądrość, Adonai, Korzeń Jesse, Klucz Dawida, Wschód poranny, Król narodów i Emmanuel. Składając początkowe litery poszczególnych tytułów Jezusa od tyłu do przodu, powstaje zawołanie ero cras – przyjdę jutro! Oczekiwanie na przyjście Zbawiciela „spełni” się w Święto. Często zdarza się, że w szopce umieszczany jest mały krzyż jako zapowiedź tego, co kiedyś spotka to Boże Dziecię. W Bawarii rozpowszechniony jest do dziś rodzaj figurki Dzieciątka Jezus trzymającego krzyż, którą wierni wystawiają w swoich domach i mieszkaniach. Nawet w malarstwie znajdujemy przykłady obrazów przedstawiających małego Jezusa z krzyżem. Redemptor hominis – tak zatytułował św. Jan Paweł II jedną ze swoich pierwszych encyklik. Nie ulega żadnej wątpliwości, że odkupienia człowieka Jezus dokonał właśnie na krzyżu. Liturgia Kościoła Wschodniego „świetnie sobie radzi” z tym połączeniem Narodzenia z Krzyżem śpiewając o pieluszkach jako całunach i przedstawiając żłób z kamienia podobnie jak kamienny grób. (tp)